Czujecie się czasami samotni? Ja cały czas. I to nie dlatego, że nikogo obok mnie nie ma, tylko dlatego że od dawna już wiem, że nie każdy jest w stanie rozumieć moje myśli i emocje. Nawet jeśli deklaruje, że mu na mnie zależy i darzy mnie szczerym uczuciem. Kiedy osiągniemy szczęście i spokój, obcując na co dzień z różnymi odmianami samotności, to znak że osiągnęliśmy harmonię, znaleźliśmy prywatną mapę współczesnego świata. Żadna nasza relacja nie będzie wówczas toksyczna, od nikogo nie będziemy oczekiwali zbyt wiele, po prostu będziemy z kimś lub sami, i obie perspektywy będą dla nas ok. Będziemy chodzić za rękę z naszą pozytywną samotnością, a jeśli pojawi się ktoś, kto dodatkowo nakarmi nas swoją obecnością i otuli bliskością, to już w ogóle pełen pakiet. Samotność nie musi być zatem etapem przejściowym, sposobem na przepracowanie przeszłości, nie musi kojarzyć się z cierpieniem i porażką. Wręcz przeciwnie pozytywna samotność, to uczucie wewnętrznej siły spokoju i samoakceptacji. Nie potrzebujemy nikogo, żeby być szczęśliwym. Co nie oznacza, że jesteśmy aspołeczni i wyalienowani. Samotność może okazać się w chwilach rozczarowania naszym najlepszym przyjacielem i wsparciem. Nauczmy się zatem nie tylko ją akceptować ale i lubić. Bo towarzyszy nam nie tylko wtedy, kiedy rozstajemy się z kimś dla nas ważnym, nie tylko wtedy kiedyś kogoś lub coś tracimy, nie tylko wtedy kiedy wybieramy własną drogę. Tak naprawdę jest z nami każdego dnia, nawet jeśli żyjemy w otoczeniu ludzi, którzy nas cenią i kochają. Moje bohaterki i bohaterowie, obcują z różnymi odcieniami współczesnej samotności. Przez ostatnie pół roku spotkałam się z samotnymi matkami, wdowami, kobietami które musiały odnaleźć poczucie własnej wartości po rozstaniach. Ale rozmawiałam również z mężczyznami, którzy swoją samotność nazywają wolnością i możliwością dokonywania wyboru każdego dnia. Z młodymi ludźmi, którzy czują się osamotnieni przez własne poglądy i orientację seksualną, a także kobietami które od zawsze były samotne i nie znają innego uczucia. Bo czym jest tak właściwie ta współczesna samotność? Czy to, że nie jesteśmy w związku oznacza, że jesteśmy samotni? A może samotność to to odpowiedź na brak akceptacji, to konsekwencja odważnych decyzji i bycia w zgodzie ze sobą. XXI wiek wykreował wiele nowych obrazów samotności, otworzył puszkę Pandory i pokazał, że samotność wiąże się nie tylko ze zniewoleniem myśli i cenzurą, ale generowana jest również przez wolność, indywidualność i poczucie wyjątkowości. Social media, aplikacje randkowe, fora internetowe, przypadkowy sex, terapie online, to wszystko narzędzia dzięki którym mamy zapomnieć, że jesteśmy sami. Mają pozwolić nam przetrwać, chociaż tak naprawdę odsuwają nas od ludzi, emocji i prawdy. Jakie jest zatem rozwiązanie i dlaczego często wybieramy samotność, chociaż tak bardzo się jej boimy? Mam nadzieję, że bohaterowie mojej książki odpowiedzą na to pytanie. O mojej nowej publikacji postaram się Was informować na bieżąco.