Jesteś nowoczesną kobietą?
To zabawne, mam 26 lat, ale chyba zatrzymałam się na roku 1933 (śmiech). Jestem zakochana w stylistyce tamtych czasów. Intryguje mnie ówczesna moda, język, kultura, muzyka, w zasadzie wszystko… Uwielbiam filmy amerykańskie z tamtych lat. Może to zabrzmi dziwnie, ale brakuje mi tamtego klimatu. Tęsknię za mentalnością i stylem życia lat 30 tych.
To znaczy, że źle się czujesz w naszej rzeczywistości?
Nie, wręcz przeciwnie. Uwielbiam współczesne czasy, jestem otwarta na technikę, doceniam rolę komputerów. Oswoiłam sobie rzeczywistość i bardzo sprawnie się w niej poruszam, twardo stąpam po ziemi, ale myślę że moje serce i dusza zamieszkały w latach 30-tych (śmiech). Kiedy spojrzę na współczesny obraz kobiety nowoczesnej, kreowany przez Internet i niektóre czasopisma, to wiem że kompletnie do niego nie pasuję, to dla mnie abstrakcja. Wychowałam się na innych wzorcach, szukałam ich w starym kinie, literaturze, szkoda że współczesna młodzież uczy się życia, bezpodstawnej krytyki i nietolerancji z Internetu. Warto szukać inspiracji w przeszłości, ostatnio zaraziłam tym moją siostrzenicę.
A moda, to bardzo ważny element współczesnej rzeczywistości, jest dla Ciebie ważna?
Nie odziedziczyłam po mojej mamie miłości do mody. Nie podążam za trendami i nie jestem wielką fanką magazynów mody. Kompletnie mnie to nie wciąga, jestem typem który „przekartkowuje” je w biegu. Traktuję modę jak kostium filmowy, bawię się nim, dostosowuję do chwili. Nawet sesja dla Fashion Magazine jest dla mnie doświadczeniem aktorskim.
Nie wierzę, że nie zwracasz uwagi na fasony, kolory, modne tkaniny.
Zwracam uwagę na detale w strojach, kiedy oglądam stare filmy, stamtąd czerpię inspirację, wymyślam nowe kreacje i proszę mamę żeby mi je uszyła. Pamiętam jak kilka lat temu obejrzałam „Klute” z Jane Fondą i zakochałam się z szarej cekinowej sukience, którą miała na sobie. To były czasy kiedy cekiny kojarzyły się z kiczem i nikt ich nie nosił. Poprosiłam mamę żeby uszyła mi podobną i nagle za pół roku cekiny wróciły do łask. Bardzo podobnie było z szerokimi ramionami. Byłam pierwszą osobą w Polsce, która odważyła się je nosić. W tym przypadku zainspirowała mnie Joan Crawford. Dla mnie moda bezwzględnie wiąże się z filmem…
A teraz kto Cię inspiruje?
Zdecydowanie Jean Harlow. Uwielbiam satynę w zestawieniu z innymi tkaninami, a Jean nosiła przepiękne długie suknie w tym stylu.
Chyba masz nosa do trendów, wiesz że to cecha dobrego projektanta?
Chyba tak, zazwyczaj je wyczuwam, chociaż nie ukrywam że czasami się mylę. Nie mam ambicji być ikoną mody, chce tylko żeby strój odzwierciedlał mój nastrój i obecne życie. Moda to manifest uczuć i emocji.
Jesteś lub bywasz ekstrawagancka?
W Polsce rzadko. Nie lubię dawać podstaw do tego, żeby pisano na mój temat. Wolę zrobić coś szalonego na planie filmowym.
Moda nie ma dla Ciebie granic? Jest coś czego byś nie włożyła?
W ogóle nie noszę spodni. Nienawidzę dżinsów, akceptuję tylko legginsy i dresy (śmiech). Nigdy nie włożyłabym zestawu: biały żakiet i spodnie.
Byłaś buntowniczą nastolatką? Czas poszukiwań już za Tobą?
Tak naprawdę nie miałam okresu poszukiwań, zawsze byłam określona, wiedziałam czego chcę i kim jestem. Dlatego nie było w moim życiu zbyt wielu eksperymentów, pamiętam tylko że zawsze ubierałam się inaczej niż moje rówieśniczki. Od dziecka wymyślałam sobie nowe role, kiedy miałam 17 lat czesałam się na Evę Gardner, potem był czas fascynacji Brigitte Bardot. Lata 60-te i 70-te to estetyka, która bardzo mi odpowiada.
To również bardzo ważny okres w modzie…
Moda to jedno, ale styl w jaki wówczas pokazywano, fotografowano kobiety jest wyjątkowo ujmujący. Kobiety nie miały wyglądać naturalistycznie tylko pięknie, zmysłowo i kobieco. Nigdy nie zapomnę Barbary Kwiatkowskiej Lass i jej postaci w filmie „Ewa chce spać”, odkąd zobaczyłam ten film, jestem wierną fanką trenczy.
No właśnie, jaką rolę chciałaby zagrać 26 letnia Weronika?
Role które od lat mnie fascynują, to biografie. Zagranie kogoś, kto naprawdę istniał jest ogromnym wyzwaniem. Trzeba nauczyć się wszystkiego: od akcentu, sposobu myślenia po gestykulację. Oczywiście mam swoje typy, od lat fascynuje mnie życie i osobowość Barbary Brylskiej, fascynuje mnie również postać Kleopatry. W gruncie rzeczy nie jest jednak ważne kogo chciałabym zagrać, nawet mały epizod może
okazać się sukcesem. Ważne jest żeby pracować z ludźmi, którzy potrafią zrobić coś z niczego..
Na przykład z Agnieszką Holland?
Dokładnie tak, wiem że to reżyserka dzięki której zdobędę nowe doświadczenia. Wiem, że poprowadzi mnie tak, że będę mogła włączyć tę rolę do mojego demo i iść do przodu. Stanisławki powiedział kiedyś: ”fascynujące osobowości pozostawiają trwały ślad na duszy człowieka”, głęboko w to wierzę.
Za to Sharon Stone powiedziała kiedyś, że gwarancją jej sukcesu jest asertywność, jak jest z Tobą?
Zawsze umiałam mówić nie! Mój zawód wymaga ode mnie tej cechy. Kilka razy już odmówiłam roli ponieważ wymagano ode mnie udziału w scenie rozbieranej, która moim zdaniem nic za sobą nie niosła. Nie uznaję nagości, jeśli nie jest uzasadniona w scenariuszu. Przykładem usprawiedliwionej nagości jest rola Diane Lane w filmie „Niewierna”. W tym scenariuszu wszystko było spójne, nie wyobrażam sobie żeby Diane się nie rozebrała. Podobnie jest w filmie Agnieszki Holland „Kobieta samotna”.
Inspiracje czerpiesz z filmu, a kto pomaga Ci w realizacji, masz swojego ulubionego projektanta?
Jest nim moja mama m.in. dlatego że zna mnie, jak nikt inny. Szanuję ją za to, że projektując nie narzuca nikomu swojego projektując nie narzuca nikomu swojego zdania tylko próbuje dostosować pomysł do charakteru i urody konkretnej osoby. W moim przypadku szkielet kreacji jest zazwyczaj mój, reszta do dzieło mojej mamy.
Zdradź mi kilka swoich kobiecych słabości, na co wydajesz pieniądze?
Nie lubię wydawać pieniędzy, kupuję głównie książki i dvd. Nie jestem zakupoholiczką, nie muszę mieć najnowszych butów od Manolo Blahnika. Lubię wyprzedaże i ubrania vintage. Od lat fascynuję się perfumami, jako dziecko zbierałam flakoniki i mieszałam zapachy. Czasami eksperymentuję, żeby lepiej poznać postać, którą gram. Pamiętam, że kiedy grałam w „Pitbullu” kupiłam sobie perfumy Baby Doll Yves Saint Laurent, ale tak naprawdę od lat jestem wierna klasycznym Chanel No.5.
Jesteś pracoholiczką?
Wymagam dużo od siebie, moje motto: „pracuj dzisiaj na to co będzie jutro”. Nie uważam, że wszystko przychodzi od razu, na pewne rzeczy trzeba poczekać. U Agnieszki Holland byłam na castingu w czerwcu, a rolę dostałam miesiąc temu.
Żyjesz w ciągłym biegu, a jak odpoczywasz?
Nawet kiedy odpoczywam pracuję. Bywam odludkiem, ale nie dlatego że stronię od ludzi tylko dlatego ze praca pochłania ogromną ilość mojego czasu. Trudno mieć aktywne życie towarzyskie i rozwijać się zawodowo. Ludzie z branży filmowej są moimi przyjaciółmi, atmosfera na planie „Majki” jest świetna, spędzamy ze sobą ogromną ilość czasu i bardzo się lubimy.
Takie życie musi być męczące, nie tęsknisz za stabilizacją?
Byłam wychowywana na całym świecie, mój dom jest tam gdzie jest moja praca, lubię aktywne życie.
Czyli jednak nowoczesna kobieta (śmiech)
No tak, jestem mieszanką tradycji i nowoczesności. Jestem ciekawa co najbardziej denerwuje Cię w twoim zawodzie? Prasa bulwarowa, plotkarskie serwisy internetowe i niebezpieczna anonimowość w sieci. Nie mam wpływu na to co o mnie piszą jaką rzeczywistość kreują media, denerwuje mnie że robią to bezkarnie i z premedytacją.
Walczysz z nimi?
Nie chce marnować na to czasu i energii, wolę poświęcić się nowej roli.
W takim razie życzymy Ci powodzenia w nowych projektach, dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.